Hi wypit dwie szklanki wody, na nia Z ukosa, zastanawiajac. sie, f2iym nowy, niespodziewanym obro. ey. Czyiby Hanka z Georgem cog w imie jego, Marka bezpieczenstwa? WME tego prakowalo. W koheu waruszy} ma; j rozesmiat sie: — JesteS Haniy = wenn. Plerwszy i ostatny Be own m Zuze napewna lepie] rozumiates! ~é moze. Takie jak ona spotykalem aj mi papierosa, — poprosila. Gdy sie dymem, zwolnila szybkosé sa. ij nie patrzaec na Marka, leez przed rowna, szeroka szose, pomyéSlala, Ze | poznania Marka Zabawy wyclagnela przysci. Poprostu przyspieszyt u_ nie} frzewania i spowodowal, ze zmadrzala. ad ezym tak myslisz? — spytal nie. tanawiam sie, kim ty wiasciwie nwiedgiatem cl przeciez WSR 0 nk Powledziales. Ale czynami zaprze. vom. | dlatego sie zastanawiam. nowu jakies babskie filozofie... | @aczej mySli kobiety, ktora byla na nopeinienia glupstwa... Zreszta, co ci be- ¢. AbysS mnie zrozumiat Marku, mu- innym niz jestes, a gdybys by! in. -rozmowa nie mialaby wogdéle miejs- > to zreszta chodzi. Pytales, dlaczego nm, Chee ci na to w te} chwili odpo- y sposéb dla ciebie zrozumialy. Mam PJekit — poruszyl sie niespokojnie. P@ncialabym, by$ mi prayrzekl, ze Ge- ie stanie sie nic. alego. Welagnelam ata sprawe i czuje sie odpowiedzialna sy. sie glosno. — Widze, te George gezyna zastugiwaé na przydomek 22 m”, Zakochatas sie wonim? — e, Ale szanuje go i zalezy mi na nim. isz sie wiec, Ze moze sobie nos rozbi¢? e zartu] Marku. Mowie zupeinie serio. waze, Ze Georgowi cos z twojej stro- edziesz miat rowniez | ze mna do przygryzi wargi. Poruszane spra- nie mu nieodpowiadaly, Céz obchodzil ga, kobiece uezucia czy nawet prze- rosci. Jechat na spotkanie z Katel- ~ jedynym czlowickiem, ktory mast faé tajemnice ; specijalnie wydrukowa- emplarza ,,Mein Kampf”. Reszta by-. , niepotrzebna, drazniaca i ktopotli- la go na boczne. tory w ehwili, gdy wwage poswiecié na obserwacje ego, by w ostatnie] chwili nie wyko- ro jednak sprawy zasziy na tak vso- y,,.mMusiat sie zabomentye,. “hy. po-. eae Michwili ‘doszedt do wniosku, ze nic sie bbmyslié na poczekaniu. Siegnat po ka- e jedna ‘po HINie wiele- to jednak pomogto. ‘ey niech to wszyscy diabli! — jeczal na depezac predkimi kroczkami po gabine- Szystko juz wiedza, wszystko wypene- @ Ale kiedy? Jak? Od kogo? Czyzby Wa- eM ; powiedziata? Tak, to na pewno ona. Fa 'e) babie geba sie nie zamyka, I co *? Przeciez jeden anonim tych to- wraca calg moja egzystencje! Ale zZerowieza trzeba bedzie zadzwoni¢ o wniosku i siegnat po stuchawke. Seanad ener, eee poneeeeerey — Seal ta zbyt wielu pakunkéw: jedna wa- paplerowe zawiniatko. Trzymajac je, stopniach wagonu na strzelistych no- ul ich zgrabnosé Kulig, niezwykle wy- ya je} prayjazd, w. nowy garnitur 0 esawy ze Smielanka, przerzucone przez peurbery" i piekny, Jondynski melonik. tet —~ zawotal z-poufatym kiwnieciem m witaja sie amerykanscy sporisme- Hallo! Powitaé pania Wande! zien dobry, dzien dobry! —— odkrzy- rozjasniona twarza na jego widok, Bera od nie] pakunki, ucatowat dion eRcu »dostepnym” nad rekawiczka i spo- |W je} oczy, wyrazal -swoj zachwyt, ery i sluszny: echt ale pani wypiekniata, rozwinela Fr... Przeslicana z pani kobieta!... . peiowa wygladata rzeczywiscie urocz0. re “Once opalito jej cere, przy ktore] oczy : dawaly efekt szafir6w w ztote] Opra- € jasne, jak prébka ,,polskiego Inu”, hoszona z fantazia. jfrygiike". Gustow- rany kolor pomadki i umiejeine pod- P taku Warg ‘Swiadezylo- o pewnym Wy: pani Lotociowej od ezasu, kiedy Kulig ¢ PO raz ostatni, tuz po gamazpojsciu. ? Fadzac ja do wyjScia, méwil: ‘Stystko praygotowane. Zamieszka pa- stolu”. Czy pani ma dobrze Warszawe? Bylam diya’ razy: raz ze szkolna wyciecz- WO kroiko, a drugi raz dhuzej. 2 Albi- rawde mowiac, stabo sie orientuje. ue pani doradea. Prosze sie zwracac Razdej sprawie. ¥ sie pan widziat z moim mezem? dni temu. Wszvstko pani opowiem. my do tej. taksowki., OZ) wy starczy. pierieiay. = Sie. pani. nie. martwi, to sa: koszty he Racze} ja powinieniem sie obawiaé, by mnie nie wsypal lub nie wykiwal... Mineli Oakville i Marek Spojrzat na zega- rek, —- Stuchaj Haniu. Nasteppych kilka go- dzin bedzie decydujacych w moim a mote i twoim zyciu. Obiecalaé mi pomoc, daj wiee so- bie i mnie chwilowo Spokoj z glupim filozofowa- niem i domySlaniem sie, co zrobie ezy nie zro- bie, co dotrzvmam, czy nie dotrzymam. Na to bedzie z zawsze czas pdzniej. W tej chwili pa- mietaj, ze nasze wspolne bezpieczenstwo zaleiy od zachowania sie nas wszystkich, Pamieta}, ze mamy na pietach policie, gangsterow ji Bog wie kogo jeszcze. Musimy cala uwage skiero- wae Ww jednym kierunku a nie rozprasza¢ je] sprawami rnoze w innyeh warunkach istotny- mi ale obecnie nie majacymi znaczenia. O two- jego Georga nie béj sie. Nie mam do niego zadnych 1 uprzedzen, pod warunkiem oczywiScie, ze nie bedzie mi przeszkadzal. Jezelj jednak on lub ty nie bedziecie postepowali w mys] moich planow, wowezas za nic nie odpowiadam, bo- wiem nie ja bede decydowal o waszym czy na- wet moim losie... A co bedzie potem? -- Zastanowimy sie wspdlnie, gdy Kattel- burger ujawni nam swoja tajemnice. Dla tego areszia zgodziem sie na udzial Georga w tej cale] sprawie, by jako prawnik médgt ‘byé nam wszystkim pomocny. Kattelburger przeciez rdw- niez za darmo nie powie mi, gdzie Hitler scho- wal swoje skarby. 7 adwokatem pod reka sprawa bedzie wygladac zupeinie inaczej]. Nie klopocz sie wiee i przestah mySleé o rzeczach w te] chwili malo waznych. Za kilka minut -2naj- dziemy sie na skrzyzowaniu drogi do Bronte. Zaraz za nim bedzie wiazd na szose wiedaea do Milton. Wjedziesz na nia i zatrzymasz sie na moscie prejazdowym nad Queen Elizabeth Highway. George byl coraz bardziej] niespokojny. Nie mial iadnego wplywu na bieg wypadkow, nie wiedzial, czy wiadomoscj przekazvwane przez niego dochodza gdzie nalezy (Co bedzie, jezeli aparat nie dziala? — mySslal, i po raz pierwszy w zyclu czul, ze ogarnia go panika), a co naj- gorsze ~~ nie wiedzial, jakie sa losy Hanki. Czy zostala w domu, jak obieeywala, ezy tez — podejrzewal — umdwiona z Zabawa, wciagnie- ta zostala w wir i Jeg0 w tej chwili unoszacy w nieznane? Zapadal juz wieczor, a oni, to znaczy Zuza, Katielburger,...Komar:.i- krazyli po roznych drogach, zatrzymujac sie od czasu do ezasu na jakichs skrzyzowanlach . wedlug wskazowek gawartych w ligcie, staran- teraz péjde sie umyc i przebraé... Wprawdzie niebardzo mam w co, bo wzielam tylko dwie sukienki, jedna aksamitng... zdaje sie, ze wy- sala jug z mody... —- Na to sie takze zaradzi —~ przerwal, sie- gajac do portfelu. — Od ezegoz sa starzy zna- jomi, jak nie od tego, zeby shuzye ‘pozyezka ee mowil, odliezajac pieé setek, na ktore spogla- data z udanym zdziwieniem. — Pieknie, panie Kulig, ale kiedyz ja pa- nu to zwréce? — wykrayknela tonem pelInym skrupulow, zamykajac pleniadze w torebce. -—~ Reeze, ze za kilka dni bedzie pani mia- ta z czego zwrocic, Jestem. tego pewien. Zreszta, zobaczy pani sama. A zatem, pani Wando, teraz pojdzie pani odpoczac, Poké] numer dwiescie ezternasly, .Potem zjemy obiad i naradzimy sie nad osoba pani maizonka. Wyskoczyta zgrabnie z takséwki i zniknela w drzwiach - hotelowych.. nnn wt weeewwee i sewer. se eaanennall qeceeneee: seeaaenne rnneene Spraw y Lotocia krystalizowaty sie coraz wy- razniej]. Pierwsze zebranie, inauguracyjne, kté- re uswietnil swoja obeenosciq minister, wylo- nilo z slebie grono komitetu. Nastepne zebra- nia uksztaltowaly jego hierarchie: wybrano pre- zesa w osobie pana Tynieckiego dwéch za- stepcow prezesa, dwoch dyrektordw i czterech zastepcow dyrektorow oraz sklad komisji rewi- ayjnej, Panu Lotociowl powierzono kierownic- tivo budowy, do ezego przyezynit sie poufny nacisk ministra, ktory poreczy] za jego fa- chowose. W awiazku z lymi wydarzeniami ukazaty sie wzmianki w prasie opozycy jnej, nalezone aprio- ryeznymi watpliwoSciami. W jednym z by- strzejszych dziennikéw, Loto¢ natrafit na swo- je nazwisko. WiaSnie zabieral sie do sniadania. Odloiy! tyzeczke, ktéra miat zamiar obstukaé jajko i uwaznie przeczytal artykul. Nazwisko powtorzylo sig cztery razy. Podrapat sie w giowe. — Neciu! — zawolat do Wasalowei, ktéra w hraku sluzacej, sama krzatala sie w kuchni. — Juz ide! — odpowiedziata, zaczym so W drzwiach ukazala sie je] postaé w czerwonym szlafroku, — Czy jajka moze za twarde? — wyrazila obawe, — Glupstwo jajka, jest eas gorszego. O, patrz! — pokazat palcem artykul. - _ Wanda sie dowie... — dopowiledzial, gdy ezytajac, nie bardzo wiedziala o co mu chodzi. —_ Ach, tak, wfasnie... Wanda... —. zrozu- —miala. “Marka od Kattelburgera? .ow-mieznany Konrad: a aaa. ahtaie et es = a “ coated hawnossnscoothaanoebed _connnestoneprernsnnaaatsa buabrsenecennenteen Prebheoasenererecesoceeteenenete - anhe . rs . ¥ nie studiowanym przez Kaltelburgera. Jaki byl w tym sens? I do czego to wiodlo? Sprawa bylaby wzglednie prosta, gdyby nie aw Konrad, niespodziewany gosé w samochodzie, ktéry zachowywai sie tak, jakgdyby ¢ cala ta jaz- da nie go nie obchodzita, a ktory przeciez nie spuszezal reki z rewolweru. Kim byl? Gangster? Hitlerowiec? Komunista? Agent policii? Jezeli jednym z nich, to dlaczego nie odebral listu Diaczego pozwalal Sle wozic w niewiadome, kiedy mogl pod grozba uzycla bromi, przejac inicjatywe w swoje rece? Przyjaciel Komara? Nie bardzo na to wygladal i nie bardzo sie z tym zdradzal. Zreszia i sam Komar po plerwszym okresie radosei z powodu zjawienia sie Konrada teraz przycicht i stracil na pewnosel sieble. A Kattelburger zdradzal wyrazny mepokdj. Konrad —- zdaniem Georga, byl niebezpieczenstwem, na ktdére nikt nie by} przygotowany, nawet Zuza, ktéra sama w= so- bie stanowlla zagadke. Nie mogac nic poradzi¢ na to wszystko ani tymbardzie}] znalezé odpowiedzi na dreezace go pytania, George staral sie jak najwiernie] prze- kazywaé do mikrofonu, ukrytego - pod krawa- tem wszelkie wiadomosci, zwiazane 2 kierun- kiem jazdy, Nie bylo to latwe, bowiem nie cheial sie zdradzaé zbytnim zainteresowaniem. Poma- gaia mu jednak Zuza, za kazgdym razem gtosno powlarzajaca dyspozycje odezytywane przez Kat- telburgera z listu Marka. —~ Skrecamy w prawo na siddemke i za- irzymamy sie na drugim skrzyzowaniu za Geor- getown. a Ta jakim miastem? -~ pytal 2 glupia frant George. _ a ~~ Georgetown! — wyjasnial Katlelburger. I tak za kagdym razem... W koneu, krecac sie jak w zaczarowanym kale, zatrzymali sie przed jakas budka tele- fonicena. ~~ Tu mam ezekaé na telefon od Marka, — oswiadezy! Kattelburger, spogladaiac na zega- rek i otwierajac drzwiczki samochodu, ~~» Bedziemy ezekali razem — o$wiadezyl Konrad, wychodzac za nim. Nie dlugo ezeRali. OSwietlona budka po- zwolila Georgowi zobaczyé, ze juz w kilka mi- nut potem Kattelburger podnids} stuchawke. Rozmawiat kilka minut kiwajac glowg i notujac cos na odwrotnej stronie listu Marka, poczym oddat ig Konradowi. Co | ten miat. do méwienia Z ‘Zabawa? Czyzby. sie. odpowiedzi- poglebily-jeszcze- obawy -Georga: - dal na zadowolonego a Kattelburger na jesz- Cze bardaiel satywnego I | obojetnego. Sprawnode’ jego: " ainyatu: szwankowala po wezorajszym bankiecie, wydanym przez prezesa Tynieckiego z okazji przystapienia do budowy. Zreszta Wanda postawila sprawe wyragnie: za zgode na rozwod domagala sie zwrotu posagu, ktéry Lotoé przeputal na nieudanych transak- ejach —- plus minus — czterdziesel ktérych narazie nie posiadat. Widzae, ze nagle zasepil sie i zamyslil, Wa- salowa wyniosla sie cicho do kuchni. Ostatnio zbyt czesto stawala sie pastwa jego nieoczeki- wanyeh nastroidw, wolala wiee nie przerywac mu toku mySlenia wlracaniem swoich, nie zaw- sze trafnych uwag. Lotoé, ktorego nagle odle- cial apetyt, odsunal tacke z imbryczkami, pel- nymi smacznej, kawy i. émietanki, dawigna} sie z krzesta. Byt jeszcze w pyjamie barwy. TOZOWO- cielistej, w ktérej sig upodabnial do olbrzymie- go i bardzo brzy rdk siego oseska. Splot! obie dio- nie, jak do modlitwy i ulozy! je na lysinie, co bylo jego zwyeczajem, gdy zastanawial sie nad ezym§ gteboko. Drobnymi: kroczkami podreptat w kierunku okna, a ze byl bose, na posadzce zaznaczyly sie duze -slady jego stop. Opariszy brzuch o parapet, trwal w zamySleniu, zalany blaskiem majowego slonica. Przed oczami, ktére fotografowaly bezmySInie pole widzenia, rozpo- Scieral sie piekny, rozlegty krajobraz. Na pierw- szym planie wznosily sie ku oblokom ramiona drzew, posrod ktérych rozlegat sie odgios sie- kiery, Wycinano stary park ksiecia Wielomir- skiego pod zamierzona budowe. Od ezasu’ do ezasu wyniosta sokora lub kasztan obsypany stozkami kwiecia, poruszal- sie nagivm drgnie- ciem, zaczynat sie trzasé niby ze strachu, a po- tem chwial sie slabnac na sitach i wreszcie wa- li z trzaskiem lamanych galezi. Z, lewej strony park przerzedzit sie mocno i poprzez misterna koronke listowia, mienigce- go sie zdlta zielenia pod slonee, widaé juz by- to srebrna wstazke Wisty. Gdyby Loto¢ wychy- lit sie. bardzie} przez okno, zobaczyiby wiekszy plat wody, z dagielkami kajakow, z parostat- kiem, plynacvm wolno w gore rzeki, a nawet widaé.stad bylo krance dzikiej plazy, z “punkei- kami ludzi w nadbrzeznych wiklinach, -Halina spala jeszcze. “Do pézna-w noe, Je- zac w idzku, pisata listy:, jeden do matki, ‘drugi do Marysi z. naleganiem, aby pojegnala sie Z Gawronkowa i zgodzila sie na stuzbe do ,,pan- stwa Lotociéw”, a trzeci do Glebosza. Cala korespondencje zabral z samego rana woiny ministra. . & Niestety, osiem kartek zapisanych » macz- kiem, i zaadresowanych do Jana Gtebosza, roz- - mineto sie z jego zdrowym. rozsadkiem. Od kilku dni, po. aniknieciu Haliny, zupel- nie stracil giowe. Po kilka razv na dzien dzwonit do Gawronkowej z pytaniem, na Ktore padata jednaka odpowiedz: Q 7 Nie, jeszeze nie wrocila. Ne kofeu asst sig. Cas sie Je} musiato | znali? Nowe pytania bea ; 8 do cottage’ ue Gdy wrécili do"samochodu, Konrad wygla- 7 tysiecy, ae wyelagaiac ze mng, si 2 kieszeni. saan Zabawa koniecenie chee sie ze mna zobaczy¢, J Prawda panie Kattelburger? ~~. ‘bak, tak. Jedziemy — dzil Kattelburger, —« Dokad? — spytala Zuza. Wytlumaczyt je] marszrute, ktora wiernie a glosno powtorzyla, przy czaym- George skorzys- tal z okazji i znowu zadat kilka - nych" pytan, odpowiedz na ktére przeznaczo- na byla do ukrytego pod krawatem mikrofonu. To wszystko, co moégi zrobic. Ruszyli. razem,, we -potwier- Hanka natomiast nie odezuwala juz gadne- go niepokoju, Poprostu wszystko bylo je} obo- | jetne. Marek, poczatkowo rozmowny, sie w sobie i odzywal tylko celem podania jej, dalszego kierunku jazdy. Zatrzymywali sie kil-: kakrotnie na jakichs przejazdach czy tez skre- | : cali w boezne drézki i stawall ukryci za krza-/] | | | odbyt dluzsza rozmowe i wrécil niebardzo z nie) ] 787 QUEEN ST. W. - EM 8.6668 : kami. Marek wychodzil wdowezas z samochodu ~~ je] kazac pozostaé za kierownica — i 2 ukry- cla obserwowal ruch samochodowy na glowne] drodze. Na koniec 2 jakiej$ budki telefoniczne] zadowolony. —- Mamy nieproszonego goscia, —~ oswiad- czvl je] potem. — Zmienia to nieco moje pla-| ny... ~~ nie dokonczyl i nie pytala. Jak automat wykonywata wszystkie dawane sobie polecenia i i starala sie o niczym nie mysleé, Bylo juz zupeinie ciemno gdy skrecili w ja-[] ka$ boezna drézke, wiodaca nad jezioro. Marek | | : 4 m3 ‘eee J p 1437— Queen St W. — Toronto 7 kazat je] zgasi¢ Swiatla i zjechac 2 drogi w krza- ki, po czym wyskoezy!l z samochodu | pobleg? na wowal ruch, nej obejrzal starannie ksiazke | schawal ja w zanadrze. — Idziemy, — oswiadezy! Hance, wyjmuiae z kieszeni rewolwer j odbezpiecz zajac ga — "Biles daleko, * *$ & Zuza zatrzymata samochéd przed_,,Cotta-| gem”. Wysiedli wszysey. Kattelburger znalazi ukryty w kacie werandy klucz, otworzyl drzwi ,informacy)- | x ¥ & . | ’ gl6wna szose. Tam dobrvech kilka minut obser-|) ganim podszedt do stojace) TH | Somaees skrecie puszki na listy i wyjat 2 nie} paczke. |= Zdarl opakowanie, w §wietle latarki elektrycz-|{ z zadowoleniem | Archiwum polif ale zawiera: ~Hostowlec: Klimta iycia i te | teratury. ice - Herling- Grudziiski: w y ocrach |. 6 Conrada. 7 . Drialy; tis THO. ee Kronika kulturalna, Kronika ukrainsha. Kraj i Kslgthi. Cena zeszythu 75¢. Do nabycia w Kslegarni | “"Zwlarkowiec’, 1475 Queen, St. W., Toronto, | zamknal — QUEEN'S TEXTILES 10% znldki zn okazaniem nintesszego & ogloszenia, : Wielkl wybér materlatéw welnlanych _ do Krajéw evrope[skich oraz warel- | klego rodralu materiaiéw posclelo- 4 wych Hp, t cs | TT c Z “GORA am ADWOKAT | ~— OBRONCA | NOTARIUSZ. Tel. Blura: LE 3.1211 “Miesak: Ookvile VE 51215 aI GEORGE BEN, BA | ADWOKAT 1. NOTARIUSZ — / Sindee a polsku — i zapalid Swiatlo. Pokdéj .w. ktérym sie analedli, T byl komforiowo umeblowany.. . Jedna gelane|p 2dobit wielki kamienny kominek. Staly wygodne|f z naj fotele, wielka kanapa, stoliki, podioge 2dobit = miekki dywan, | Komendg. obial Arnold Miller. Kazat wszyst- kim usiaS¢ i sam, z rewolwerem w reku obszediiq pozostate ubikacie te kuchenke idwa_ sypialne = pokoje: Stwierdziwszy, ze wszystko jest w po-if— rzadku, tylnym wyjSciem wyszed? nad jezioro|} gdzie stala przycumowana do drewnianego mo- la. duza. motoréwka, Obeirzal jg fachowo, spraw- | , | aliwa i récil @ dzit, ze.ma. wystarczajacy ‘zapas — Mogemy teraz spokojnie ezekaé na Mar- ka Zabawe, —~. oSwiadezyl sa dow ae sig Ww. fole- 7 lu,, frontem do wejsciowych drawl, saa © sosesorneteenetence sovee erate OE Tatareayk previa go z tym wyrazem eka E pienia, ktdére pokrywa nude, kwasno i wskaza? mu krzeslo. —~ Slucham pana! — powiedzial, hamujye, ~-giewanie. | — Panie komisarzu, — zaczal Glebosz la migcym sie glosem, — przychodze w obawie o, mojq znajoma, Tydzieh temu wyszia z domu f{, dotad nie wrocila, a ponlewaz zostawila wsiyst- | kie rzeczy..., — Zaraz, 2araz... — praerwat Talarezyk, — |i Jak sie nazywa ta pani? ~~ Halina Plomienska... 7 —~ Halina, hm... —- mruknal. clagle ging Haliny.. A zawéd? — Niedawno byla fordanserkg... — — Nosila czarny aksamitny plaszezyk zollego Usa? Tatarezyk usmiechnal sie poblazaniem. — A czy pan, nie zna przypadkiem pana] @ rana, we potudnie « oy ‘noea, s jesli zajdzie nagla_ ‘potrzeba | - F reperacji palnika lub plecad s badzcie pewnl, ze doSwiadezo-f fe ny fachowiee z firmy “Li ue oes Lotocia? — zapytal, — Owszem, tak panie komisarzu... To jest |] nie, nie znam go osobiscie, ale ona widvwala sie 2 jakim$S Lotociem... — platal sie Gigbosz, czujac. ze sprawa przvbiera obrdét niepowazny.- Tatarezyk przerwal: —- Napewno i teraz znajdzie pan u niego || ezeni, ezv co$ w tym rodzaju. da znam pana sow, Przypuszczam, z¢ on panu udziell wyjas- nie w sprawie zaginionej] osoby.. No, . gdyby |] ~~ Qstatnio) Usmiechnat se sf dostajecie 2 ple wee na wie | fame” szybko. obstudy sie okazalo, ze pan Lotoé tak samo jest o nig | zaklopotany jak pan, to wtedy rozpoezelibysmy , it postakiyania, . - To rzekiszy, powstal, Jdajaec tym Gleboszo- wi do zrozumienia, ze jego niepokoj jest co. : najmniej przedwezesny. Wychodzil, przelykajac wstyd i goryen upo- korzenia. Na ulicy wydalo mu_si¢, Ze wszyscy To. przechodnie widza jego niemadrq ming i Amie | - os ja sig z niego péigehkiem. — Ot, kawat blazna ze mnie — myélat, H Dostawa | oliwy ‘odbywa ie oe te pania, Oni ze soba... zdaje sie, ze sq zare-|f rowniez przy pomocy radia,| fw ktére zaopatrzona jest kat f- Lotocia, Jest urzednikiem w ministestwie finan-|| da cysterna na wypadek na- | | glego zapotrzehowania. | | | Korzystajcie % najlepszej ob-| f slugi w zakresie oliw; iE wej ~~ a zaoszczedzicie swoje _- plenladae,. rowniez! . | eoszenia: : ode LUCKI co a2 indian Road Crescent LE 2.6947 przemykajac si¢ skraiem chodnika, — — Idioto, | - fly jakiego Swiat i odrodzona_ Polska nie. ogladata. Ale musze sprawe wyezerpat do konea - — po- : stanowil, - ‘Dalsze badania. byly dose latwe. “Adee ie Ed tocia podato mu telefonicznie. biuro numeré U1. »Bratni Schron”, Szofer dlugo ko} pytywal sie o te nowg ullce, to ‘preelechaé’ “Musial przecisnaé sie na “piech a gdy wiechali . fa feren Augutynowa: przez droge, vabaryk . tess Ww sveregt zaczetych budowli odnalazt z ta |g Pr sxoferen, “pray. Merovniey:" Oe Wszedt do. bramy, z one fe prowadzito. wejscie na_ schody, Na pierwszym. pigtrze . \Ibinostw t . Zniewo- KG: Priez. chwile snilezeli oboje, zastanar awialge tia, nad ta ew entuainoscia, a MoizebyS pojechata_ ‘do nie}. raz “jeszeze i — aczah,, Jecz urwal, nie anajdujac punktu — fee R SEABONS TRAVEL | ; i Gg Bloor St. Me 8 ‘Toronto, Ont, * opato- |