SoS _ - Sposréd wielt zajeé wakacyjnych, duzo niiejsca zajmiuje zabgwa, Mygle jednak, 2 ksiqgka nadal pozostanie Waseym najlepszym przyjacielem. Naturalnie mam na mysli dobra ksiqzke, ktéra webogaci] Waseq wiedee i-bedzie posyteczna, preyjemng rozrywky, Pamigtajcie, ze zla ksiqtka, to tak jale zta kolezanka ezy kolega, ktc ry wjemrnie wplywa na nasze zachowajie i wiedzte miewchropnie do-zguby. , ee y 3 eas : wo Macie duzo eze 3 fas ay Sane sud mozecie ‘swobod vobodnie bez pospiechu oF dokonaé odpowiedniego wyboru ksigzki w bibliotece. _ dezeli ktoS'z Was jedzie w talcie. miejsce, gdzie nie ma biblioteki, wiwezas moze waidd kilka ksiqzek ze soba. Wiecie dobrze, ze nie gawsze jest ladna pogoda, a wiec ksiqzka bardzo sie przyda w deszczowe, pochmurne dnie. _ Drogie Dzieci, Zadne z Was nie moze zlekcewaiyé sobie tego preyjennego obowigeku. jakim jest czytanie ksigzel. Pamietajcie, ze ksiqzka wezy tye, dostareza gotowych do- Swiadczet, kt6re bardeg praydadzq sie w ayciu, tylko trzeba umieé wybrad to co jest dla 1 . eS ae ; eo r S RSS 5 IN EER PSA Ss RE ¥ : RS 't RSE SRY NSS x'§ SAS RE: RS : Sy % . SRG S85 SS F S839 Se BS Ee ey : = 3 (Legenda) ayt kiedy§ na Warmil ry-. i Plynely lata, a z nimi pray- bywato Marcinowl trosk i rowala mu zona, potem spali- la sie chata. Ale Marcin’ ni- gdzie nie cheiat odejé od swego jeziora. Na miejscu stare] postawit nowa chatke. gdy wracal z polowu. - _ _Pewnego dnia gona mu po- przywiazaé do sieci koéé ze skrzydia ezarnej] kury. Wte- dy ryby same wpadaja do sieci, Jedna juz tylko mamy kure,.. ale innej rady nie wi- Westchnat Marcin, bo zal mu byto ezarne} kury, poszedt jednak do kurnika. Czarna kura sjedziala na grzedzie spokoinie, nawet nie ucieka- la, gdy wyciagnal po nia re- ke os’ ~~ Daruj mi zycie, gospo- darzu, a-zdradze ci pewng ta- jemnice — zawolala. A Mar- cin az przystanal zdumiony, —- Widzisz tam na drugim brzegu jeziora wysokie drze- wo oplecione. jemiola? — mdé- wila dalej. —; Pod jemiolg, w Starej dziupli jest skarb, Jedz tam lodzia i ezekaj zachodu slofiea, a nie hedziesz zalowal. Nikomu jednak nie zdradZ tajemnicy. a Marcin. przetarl oezy zdu- miony. Sni mu sie ezy wy- daje? Jakze to? Kura mdwi ludzkim glosem? A kura nie, tylko .skrzy- diem macha i na drzwi..po- kazuje. | a Tass, SNe jed- ‘Wréeit do domu srecedliwy pusta torba z - -egora udecydowat sie. Wsiadt 18 Najlepsze, najkorzystniejsze. A wesét. Wisdzial, Ze ‘teraz skoniczy sig jego bieda. - Minelo pare lat. Zawsze, gdy zachodzita potrzeba, ply- ‘nat Marcin o zachodzie slon- ca na przeciwlegly brzeg je- giora. Bral 2 dziupli tylko je- den plenigdz. Zona powoli wyzdrowiala, kupili sobie no- wy przyodziewek, buty, a zo- na nawet bursztynowe kora- le. Teraz juz Marcin nie wy- by przyjacielem ksiazki zosta¢. Piekng oprawg, zdobng zlotem, tekturka nam zastqpi prosta,.- Ale na pewno nie zawadzi poleczke co dzieh wytrze¢-2 kurzu Nie trzeba wielkich mieé bibliotek, ikilka kslgtek tam 2gromadzi¢. — A potem wigee}. Sporo. Duzo. Nie trzeba nigdy si¢ obawiad, ge ksiqzka zmeczy nas 1 znudy, Bo ona z nami chee rozmawiad, namdéwié chee nas do podrézy, pocieszy€ chee, rozémieszy¢ nieraz, chee pofiglowaé, bawié, uezyé ' i kolorowy Swiat otwieradé — plywat na poléw, nie witat ~~ wschodu slohca “na todzi. Spat_nieraz do poludnia. Bo po co miat sig mozoli¢, jesli i tak w razie potrzeby zlote pieniqdze sie znajdzie? Sta- wat sie coray bardziej leniwy. Coraz ezescie} nawiedzaly go my$li: co by te bylo, gdyby tak caly skarb zagarngé? Jeden pienigdz, to tak nig- wiele. A za caly skarb mégt- by zyé jak bogacz. Nie még spaé w nocy, Weigé dreczyla go mySl: posiag¢ caly skarb ukryty w dziupli. AZ wreszeie jednego wie- do. czéina i poptynal. Juz stofice ein ae skarb tego dnia plonie i Isni jak nigdy. Nie wahal sie ani thwili. Zaczat chciwie zagar- ‘Kiedy sie Marcin ocknal, stwierdzit, ze lezy na ziemi. Z trudem sie podniés!, bolata go glowa. Na brzegu jeziora nie bylo juz starego drzewa z jemiolg. Siagnat do torby — wydobyl z niej jednak za- miast pieniedzy troche prd- chna, So Dlugo siedziat nad woda. Jeziorg bylo clemne i tajem- nieze. Na fall kolysaly sie lekko ‘lille... chyba te z wian- ka Panny Wodnej, Zrozumial wowezas, Ze to ona ukarala go za jego cheiwost. Tak méwi stara legenda. Podobno i teraz jeszcze o za- chodzie slofica fale Kiebow- skiego Jeziora polyskujg zlo- tym blaskiem, jakby w nich kryt sie zatopiony skarb. Ale Sn ey Deceased Leeg sroki do lasu — bedzie deszcz. A szkoda, taka byla pig¢kna pogodat ~~ Co to znaczy, Marysix, juz godzing rozmawiasz 2 ko- legahka na schodach. | Zapros ja do mieszkania. —— Prosilam, ale ona po- wiedziala, ge nie ma ani mi- nuty czasu. Malutkie, puchate, ezekajq na mame. - ge ge Gay 'w gore popatrzysz, zobaczys2 go w dali. | Raz wyslada jak bulecrka, to znow jak rogalik, Kazdy sportowiec adeby zdobyé — 7 waded ggins ezarng literka: cennym kluezem, | | ‘Hanna Lochocka < #2 6 RY RG TES ES ~ _ q WES + 9 7 we Biedne ksiqzki! Niestety, ukryé to nie da sie: Na drugi rok zostaja znéw w tej samej klasie. ‘T'y przeszedies do wy2szej i nosa zadzierasz, A one repeluja, repetuja nieraz... 4 jakim lekiem swych nowych wladcéw oczekuijg! “Kio mnie w rece dostanie, niedhaluch ezy kujon? Taki, co mna po katach ciska i pomiata, Az wygladam, o wstydzie, jak ostatnia szniata, Czy tez taki, co kartki Slini i praewraca I oléwkiem podkresla — to niewdzieezna praca! O, bywaja i gorsi, tacy, co-za stolem Czestujg mnie deserem albo i rosotem. Potem nosze latami réznobarwne Slady, Pstra jak obrus w stoldwce, wspominam obiady: Barszezyk byl przed powtérka, kisiel przed klaséwka. Tu od zupy szczawiowej zieleni sie stowko, Owdzie drzewo czerwoue — pamigtka po ¢wikle... Tak, w roli jadlospisu czuje sie niezwykle I jesli wSréd pélmiskéw lezeé mam na stole, Wyznam, ze juz podpieraé noge stolu wole. Jakze sie va to ciesze, gdy mnie tacy biora, Ktorym jestem nie stolu, lecz wiedzy podpora! U nich mam swoje miejsce —~ w sercu i w szufladce. Obym welaz dostawala troskliwego wiladce! Bede mu stuzy¢ wiernie — moje slowo dane! I juz trudno, niech w klasie te] samej zastane...” Tadeusz Polanowski Chrzqszcz W Szezebrzeszynie chrzaszez brami w trzcinie I Szezebrzeszyn z tego slynie. Woé!l go pyta: — Panie echrzaszezu, po co pan tak brzeezy w gaszezu? Jak to — po co? To jest praca, kazda placa sie oplaca. | —- A edz za to pan dostaje? -—~ Tez pytanie! Wszystkie gaje, wszystkie traciny po wsze czasy, © 6 8 jaki, pola oraz lasy, nawet rzeczki, nawet zdroje, _ - wszystko to jest wlasnie moje! Wot pomyslat: “Znakomicie, lez rozpoczna takie Zycie”, Wrécit do domu i wesoto zaczal brazeczec pod stodolg. Po wolemu, tegim. basem. A tu Maciek szedi tymezasem. Jak nie wrzagnie: — C6z to znaczy? Czemu to sie wél prézniaczy?! ~~ Jak to? Czyz ja nic nie robie? Przeciez wlasnie brzecze sobie! —- da el pobrzecze, wole, Dosyé tego jazda w pole! I dal taka mu robote, ze sie wdl oblewal potem. Po robocie pobiegt w gaszeze. — Juz ja to na chrzgszezu pomszeze! Leez nie zastal chrzaszeza w_ tracinie, bo ehrzaszez wlasnie brzeczal w Pszezynie. Hej, plyna sobie po nichie Przegliczne, biale obloezki I dziwig Basietiko ciebie, Ze ksztalt przybraly kwoezki. Potem labedzie, sarenki, Pieknego zamku i gory, Az oezka mate] Basienk! 4 podziwem patrza na chmury! Wtem biale chrmurki zadriaty, To pedzi wicher niecnota, Rozpadt sie zamek wspaniaty, W serduszku Basi tesknota. Wyciaga raczki do géry: — Nie wiejcie wietrzyku! — Tak prosi. Lecz wicher bialutkie chmury W daleki bezkres unosi ... Cos tam brzeezy w jego kwiatach, cos tam w trawie piszezy. Jego midd jest najwonniejszy, od slofica zlocisty. — Nawet jego imie — lipiec o ilez jest slodsze od cierpkiego jeszcze czerwea, ktéry wlasnie odszedi. | Lipiec — zloty Srodek lata, wakac]ji poczatek, - z polnych kwiatéw wianki plecie pigte przez dziesiqte! . Umie Hpiee sloticem przyplec, umie zsylaé deszeze, 7 tylko strzqsaé jablek w sadach nie potrafi jeszeze. Pog es J. Ficowski a a, ey ; ae MEE. ies LLL LEEEE kgs N Alina Z ae Se. ~ 4 oe x S. 7 BSS Bw : . S83 ‘ . « 3 * RS Rk RG Sy EN 8S SBS BS | Cigzko powzigé — decyzje opuszezenia. kraju rodzinne- go, Zostawia sle za soba bli- skich, rodzine i przyjaciél, zajome strony, Zostawla sie Srodowisko w ktérym czlo- wiek nauczyt sie obracad, da- wat sobie rade, Zostawia sie kulture w ktérej eziowiek wzrdst i sie wyksztatcil. Wszystko ‘trzeba zaczynad od nowa. To tak jakby ezeSé mdézgu stala sie nagle bezu- gyteczna, cale bowiem morze wiadomosci i nabytych reflek- sow w nowym kraju nie przy- daje sie na nic. Wprost prze- ciwnie, nawet jakby przeszka- dza, bo wyodrebnia eztowielka od nowego otoczenia. Na emigracji w pewnym Stopniu traci sie swoja osobo- wost. Kazdy w swoim grodo- wisku miat jakieS swoje miej- ste, swoje oblieze w oczach otoczenia, byl kims, nawet je- sli nle zajmowat zadnego wad- nego stanowiska. Poczatkowg niepewnosé na emigracji i rézne fale strachu ucisza sie powtarzajac sobie argumenty, ktdre zawazyly przy decyzji pozostania na Za- chodzie — wyisza stopa *}- ciowa, nadzjeja dorobiena sie i spokojniejszego zycia. | Nowego ‘ imigranta wiele rzeczy zachwyca: warunki mieszkaniowe, tatwoéSé naby- cia urzadzeh domowych, nie méwige juz o ubranlu i iyw- nosel, ktérych zdobycie w Polsce stale stanowi problem. Imigrant zajety urzadzaniem sie i rozpoznawaniem nowego terenu nie ma poezatkowo ezasu na tesknoty. Delektuje sie wszystkim co moze kupi¢ za swoje ciezko zapracowane pieniqgdze i to zagiusza tlacy sie czasem w giebi duszy nie- pokdj czy postapil. slusznie wyjezdzajac. | ~« Ale do dobrych rzeczy czto- _ Wiek przyzwyczaja sie szybko. ~ Wygody jakich dostareza ka- . nadyjski wysoki standard zy- cia. stajg sie po kilku latach reecza naturalna, przyjmowa- na wprost niezauwazalnie. I wtedy wyplywaja po trochu rézne Zale, — _ Dorosty cziowiek nie za- przyjaznia sie latwo. Nowe znajomosel nie moga zastapié lak szybko starych przyjaéni. Wspomina sie z tesknota ulu- biong kawiarenke w rodzin- nym miescie. My$li sie 2 roz- rzewnieniem o dlugich pol- skich wezasach, nie zmaco- nych konlecznogcig malowa- nia pokol albo. gonitwa za do- datkowym zarobkiem, konie- canym tutaj dla przyspiesze- nia zréwnania swego standar- du zycia z kanadyjskim oto- ezeniem. I méwi: — W kraju mialem czas na kino i na ka- Wiarnie ina splyw Wisla i na nocne rodakéw rozmowy przy wodce. Tutaj stale sie Spiesze. Za cene pbiletu do teatru_ moge kupié sandatki, wiee do teatru nie ide. Bez auta trudno sie obyé, wiee za- JERZE By 15 APEX od 14 do 45 dni Rezerwacja musi byé oN GKd0 © Noiszybsza @ Renault, Peugeot 92 Bloor St. Tels 533-9496, pominam o modzie by splaca¢ raty. Strach przed bezrobo- ciem i ped do dorobienia sie poweduje, ze ezlowiek sobie wiele odmawia, choéby nawet imienin w wesglym gronie. Tulaj bowiem .ten wydatek sie liczy, a tam eziowiek wy- dawat co mial, nile mySlqe o skiadaniu mato wartych zlo- towek, a Tesknota wzbijera {i ta tes- knota nastawia nowego Kana- dyjezyka coraz krytyczniej do kraju osiedlenia i jego spole- czehstwa. OczywiScie kazdy kraj i kazde Srodowisko ma jakieS zie strony. Kanada z pewnoscig nie jest najlep- szym krajem pod stofcem. Ale ktéz moze zadecydowaé, ktoéry kraj. jest najlepszy? Chyba ten co wszystkie pré- bowal. BS zycie w Kanadzie ma wiele dodatnich stron. Sa jednak ludzie ktérzy nie zakorzeniaja Sie latwo. Nasz wielki poeta Kazimierz Wierzyfski napisat w jednym pieknym wierszu, * Czytelniezka — podpisujaca sie “Zawiedziona” pisze: ““Mo- ja kolezanka z Polski, z ktéra kilkanascie lat koresponduje, napisala list bez tytulu. Zaw- sze pisala “Kochana”, a teraz nic nie napisala. Bardzo giu- pio sie poczulam. Nie wiem czy inam do niej pisad ezy juz wigcej nie, bo czuje sie gorz- ko. Z géry Pani serdecznie dziekuje. Z prazyjemnoécig czyiam Pani artykuly w “Zwiazkoweu”. Zupelnie niepotrzebnie czu- je sie Pani “zawiedziona’. To doprawdy pieknie ze tak diu- go zachowalyscie Kontakt lis- towny. Taka prayjagh wiaze i wiele znaczy. Tyle oséb w na- Szych ezasach zbyt sie weiaz ‘Spieszy albo ma pidrowstret.i nie pisuje listow. _ Kartki pocatowe i mate bi- leciki mozna posylaé bez na- gldwka. List raczej nie, ale moze koleganka zrobila to przez roztargnienie? Odpo- wied2Z mozna znalezé w tresci listu. Czy list byt serdecany? Cay diugi? Czy zawierat wy- méwki albo zlofliwogci? W zadnym przypadku nie zrywa- tabym wicloletnicj przyjaini o takie glupstwo. Radze napi- saé do kolezanki jak zawsze, nawet nie poruszajac sprawy nagléwka i pocaekaé co he- dzie dalej. Aa ® 3 Gdy panowle chwytajq sie rondla, popadaja ezasami w prawdziwe tarapaty, jak np. pan M. Karmazyn z Thorn- hill, Ont. Oto dodatkowe wy- jasnienia do moich przepiséw z Nr 219 czerwea, Pan Karmazyn w trosce o ezyslosé jezyka zwraca stlusz- nie uwage, te “Soy Sauce” mozna by nazwaé sosem sojo- ILSKIE BIURO PODER GO LUCKIEGO aS aes $ Pee RS + = : eS SRS 7 Be ES oe + ; Bess n p EBS: Ss eS << WYSYLKOWA 3 S Ssh POLISH CANADIAN INFORMATION BUREAU 171 ROMCESVALLES AVE., TORONTO, ONT. M&R 2L3 TEL. §33-1143-1144 | GWARANTOWANE PRZESYLK] PRZEZ PEO 1 © BONY najkorzystniejsza legalna wymiana dolardw © SAMOCHODY © MIESZKANIA © PACZKI ~“DZIAL PODROZY lic. nr 1329968 pod kler. P. Heleny Garezyrskie]-Alllson C.T.C, © Sprowadzanie krewnych @ Wyrablanie paszportéw _ © Podrdéie do wezysthich krajdw dwiata £ 296 Queen Stree? W., Toronto, Ont. MSV odrézy S . S \ | Sa 62-9226 424 Bloor Street W., Toronto, Ont. M5S 1X5. Tel, 921-3721 WYJAZDY INDYWIDUALNE DO POLSKI | INNYCH KRAIGW EUROPY APEX 14-45 dni pobytu w Polsce © Specjaine tury z hotelami na potudnie. © Kupony Orbisu @ Wyrablonie paszportéw, wiz i innych dokumentéw © Rererwacla hotell j urdroawisk © Sprewadzanie na stale i na wityte ~ Zlecenia i przesyiki do Polski Po blizsze Informacie prosimy xzglastad sic do nasrego blura listownie lub felefonlexnie ~ .: og, “AE AX ey iy Los ty ee